07.12.2013 - czyli co jest we mnie.


 Patki w Brazylii nie ma już od ponad dwóch miesięcy, Brazylia jednak ani na sekundę nie przestała być w Patce. Dzięki Bogu, pytania o to jak było, co przeżyłam, ile zwiedziłam i czy było gorąco, już się skończyły. Dlaczego jestem z tego powodu szczęśliwa? Bo z biegiem czasu zwyczajnie nie miałam już siły na nie opowiadać. Jestem zmęczona, wycieńczona całą sytuacją, tęsknotą, która mnie po prostu zabija. Jestem przesycona życiem, którego teraz doświadczam. To coś jak pokazać dziecku jak fajnie się jeździ na rowerze, a potem rower zabrać. Po prostu, ot tak. Bo czas minął.

 Czy żałuję, że wróciłam? W każdej sekundzie. Nie chodzi nawet o tęsknotę za krajem, chodzi o pustkę, którą mam teraz w środku, a którą tylko ON jest w stanie wypełnić.

  Ale jeszcze tylko 10 dni. Serio! Zostało cholernie długie 10 dni do momentu kiedy TU będzie, właśnie tu, ze mną, obok mnie przy stole, w łóżku, na spacerze. Zawsze. I tylko to mnie trzyma jakoś w kupie. No i praca, w której pogrążyłam się bez reszty by wyłączyć mózg. By uniemożliwić działanie opcji - uczucia. 
Jednak bywają noce, takie jak ta, kiedy po prostu nie mam siły spać, ani nie spać. Nie mam siły wstać, ani siedzieć. Nie mam siły na nic. Bo tak bardzo tęsknię.

Tak, za Tobą. Bądź już tu.

I każdemu życzę takiej Miłości, jednak nikomu takiej sytuacji. 

1 komentarz: