Musze sie przyznac, ze mialam moment zalamania, w ktorym stwierdzilam, ze zupelnie tu nie pasuje, w zyciu nie bede rozumiec tej kultury i w przeciwienstwie do Brazylijczykow - usiadlam i plakalam. Przeszlo mi jednak po jednym dniu i jednej szklaneczce Caipirinhi. :-)
Moja pierwsza Caipirinha |
Zapewne jakas czesc z Was probowala w swoim zyciu Caipirinhi, badz spolszczonej wersji tego drinka - Caipirioshki. W Polsce mysle, ze w 50% coctail barow mozna sprobowac tego koktajlu przygotywanego z jakiegos rodzaju cachaçy ( brazylijski rodzaj rumu, przygotowywanego z trzciny cukrowej) ja spotkalam sie z dwoma - jednej z Lidla, produkowanej w Radomiu i jednej nieznanego pochodzenia, bez kraju produkcji na opakowaniu. Obydwa pilam, zyje. :-) Nic nie moze sie jednak rownac ze smakiem brazylijskiej, oryginalnej cachacy. W ubieglym tygodniu mialam okazje uczestniczyc w prawdziwym seansie (bo tutaj to nie jest mecz, to jest celebracja) - mecz Brazylia - Hiszpania. Zaopatrzona wczesniej przez mojego chlopaka w brazylijskie szalik i koszulke zasiadlam do ogladania, po czym jego brat przyniosl magiczny zielono, zolty napoj. Prawdziwy trunek, prawdziwe limonki i cytryny, ktore zerwal chwile wczesniej z drzewa nieopodal domu, prawdziwy cukier trzcinowy z okolicznej plantacji, to bylo po prostu pyszne. Gorzkawa cachaça, kwasne cytrusy i ogromna ilosc cukru spowodowaly smak podobny do nektaru i ambrozji razem wzietych.
Bo tutaj wszystko jest slodkie, cukier dodawany jest doslownie wszedzie. Bylam zdziwiona, gdy widzialam jak bardzo slodka herbata smakuje mojemu L w Polsce, jednak tutaj przechodzi to ludzkie pojecie, bylam przerazona jako osoba, ktora praktycznie cukru moze nie uzywac, az do momentu, w ktorym pierwszy raz sprobowalam CAFEZINHO.
... pierwsza brazylijska kawa. |
Przygotowujac sie do brazylijskiej wyprawy sporo czytalam na temat tego niepozornego trunku, "filizanka dla krasnoludkow", "mega slodka, mega gesta, mega czarna". Opinie roznych osob byly rozne, wszyscy zgadzali sie jednak co do jednego - najlepsza kawa na swiecie. Cos nie chcialo mi sie wierzyc, ze kawa, ktora ma w sobie ilosc cukru, ktora powoduje wrazenie, ze wiekszej po prostu nie daloby rady rozpuscic - moze byc dobra. Nie pozostalo mi nic innego jak przekonac sie na wlasnej skorze. Gdy z rana "Mãe" zapytala sie mnie czy mam na cos ochote bez chwili zastanowienia odpowiedzialam:
-"Cafezinho, por favor" - i z oczekiwaniem dziecka na pierwsza gwiazdke siedzialam obserwujac proces przyrzadzania. Mimo objetosci naczynia postananowilam sprobowac powoli (bogata o doswiadczenia innych smakoszy kawy) i w tym momencie ta energia dotarla do mnie, energia, z ktora bylabym w stanie poleciec w kosmos, badz przebiec 50 kilometrowy maraton. Zastanawiacie sie skad brazylijczycy maja tyle energii, dlaczego sa najlepszymi pilkarzami, siatkarzami i innymi sportsmenami, odkrylam ten sekret - pija cafezinho kilka razy dziennie.
Z samego rana zachodzimy do kiosku po prase, obok budki stoi malenki stolik z dziwnym dzbankiem, obok niego kilka malenkich kubeczkow - cafezinho, bezplatne. Podobny widok mozna spotkac wszedzie, na stacjach benzynowych, w barach, restauracjach. Tutaj ten napoj jest traktowany jak woda, kazdy ma prawo sie napic i isc dalej, do swoich spraw.
I tak to wszystko wyglada, zyje sie slodko i intensywnie.
Patunia, ekstra blog. Czekam na kolejne wpisy. Buziaksy z Polski :*
OdpowiedzUsuń