Jak zapewne zdążyliście się zorientować - ja jestem podróżnikiem, ja kocham odkrywać, próbować i doświadczać. Lubię też mieć pieniążka, a jak wiadomo - w Polsce nie jest łatwo żyć. Podsumowując - wyjechałam znów, tym razem na krótko, bo 3 miesiące - do Anglii.
Wraz z moją przyjaciółką postanowiłyśmy spędzić tu trochę czasu by zobaczyć jak to jest żyć w tym kraju, gdzie większość przyjeżdża i przywozi miliony (tak, ironia), bądź zostaje i chwali się potem ciuchami z Primark-a i laptopem z dziwną wtyczką.
Jestem tu zaledwie 3 dni.
I już jest tak.. inaczej!
Pierwszym spostrzeżeniem było to, że oni nie używają świateł w samochodach w dzień. I są dziwne przejścia dla pieszych. Gdy świeci słońce jest bardzo gorąco, jednak po chwili zachodzi i jest LODOWATO. Jest brudno, dookoła wszędzie leżą śmieci, nie ważne czy na podwórkach, czy na ulicach. Wszędzie. Ludzie mówią z dziwnym akcentem, którego nawet ja mówiąca w miarę dobrze po angielsku, nie jestem w stanie do końca zrozumieć, chyba, że się bardzo skupię.
Są punktualni i bardzo dobrze zorganizowani, życzliwi i chętnie udzielają pomocy, a nawet jeśli nie mogą, to przepraszają jak gdyby wyrządzili najgorszą krzywdę.
Domy są prześliczne, wszystkie dosyć podobne, jak gdyby ktoś je po prostu skopiował. Podoba mi się także to, że nie ważne jak wyglądasz, jak się ubierzesz nikt Cię nie ocenia, nie patrzy krzywo. Każdy jest taki sam. Gruby, czy chudy. Biały, czarny, czy zielony. Brzydki, czy ładny.
I odkrywam, tak krok po kroku...
Obiecuję zdawać stałą relację. :)
Ja tam ciuchami z Primarku się nie chwalę ahhahahaha
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej odwagi podróżniczej. Też to dostrzegłam w Anglii, ja co prawda byłam tam właśnie 3 dni raz i 3 drugi raz, ale właśnie to, że nikt nie ocenia po wyglądzie mi się spodobało. I spokój mniejszych miasteczek.
OdpowiedzUsuń